poniedziałek, 10 czerwca 2013

Szlakiem polskich latarni morskich - latarnie

Dla odmiany od naszych pięknych Tatr, wybrałam się razem z tatą nad nasze równie piękne morze. W sumie morze jak morze - sporo zimnej wody. Ale plaże... To oddzielny temat do rozważań :)
Uzupełniłam zapas fotografii o morskie klimaty. Ostatnia podróż i relaks przed obroną pracy magisterskiej. Pozwoliłam sobie na tydzień zapomnieć o tym ciążącym na mnie problemie. Zwiedzanie zaczęliśmy od zachodu czyli od Świnoujścia. Kierując się na wschód jechalismy wzdłuż wybrzeża nie pomijając ani jednej latarni. Wycieczka zakończyła się zwiedzaniem latarni w Krynicy Morskiej i w Trójmieście oraz rejsem do Szwecji - taki miły akcent kończący dobre czasy :)

Poniższe zdjęcia nie mają na celu przedstawienia pięknej sztuki fotograficznej, gdyż taką wcale nie są. Warunki oświetleniowe były różne, a i umiejscowienie latarni i zwiedzający wpływali na wygląd kadru. Kolejny post poświęcę bardziej fotografii samej w sobie, ale oczywiście wszystkie w nadmorskiej tematyce :)

Świnoujście, Kikut, Niechorze, Kołobrzeg
Cztery pierwsze latarnie to był jeden dzień. Po deszczowej nocy było dość mokro i wilgotno. Zaczęliśmy zwiedzanie od Kikuta - latarni położonej głęboko w lesie (Woliński Park Narodowy) i na wzniesieniu. Las po deszczu wyglądał pięknie. Po przebyciu kilku dobrych kilometrów należało cofnąć się do Świnoujścia, gdzie znajduje się najwyższa latarnia morska. Po pokonaniu ponad 300 schodów można było oglądać z góry port handlowy. Następna latarnia w Niechorzu położona jest przy samej drodze, więc samochód można było zostawić prawie pod wejściem. Zadbana o ciekawych kolorach. Na koniec dnia odwiedziliśmy Kołobrzeg, gdzie latarnia zbudowana na starym forcie znajduje się przy wejściu do portu i przy szerokiej plaży.
Aby następnego dnia zacząć od razu zwiedzanie, pojechałam na nocleg do Gąsek, gdzie czekała kolejna latarnia.

Gąski, Darłowo, Jarosławiec
Z okien pokoju widać było okazałą latarnię, która znajduje się przy samej plaży. Dzień zapowiadał się ładnie i tak było - słońce, czasem chmury i jednak nadal chłodno. Mała zmiana czekała mnie w Darłowie, gdzie niska latarnia jest o przekroju prostokątnym i umieszczona nie w lesie, a również na wlocie do portu przy wybetonowanej promenadzie. Latarnia w Jarosławcu zbudowana została dużo dalej od morza, z niej rozciągał się widok na znajdujące się naokoło zabudowania.

Ustka, Czołpino, Stilo, Rozewie
Dzień zakończyłam wizytą w Ustce, ale z powodu już późnej godziny nie mogliśmy zwiedzić latarni w środku. Noc spędziłam w Rowach.
Kolejny już bardzo pogodny dzień zaczęłam od kolejnej wycieczki pieszej (drugiej po Kikucie). Słowiński Park Narodowy wyznaczył jedną drogę na parking, stamtąd należało iść jedną z dwóch wybranych tras na latarnię. Prosta jasna droga przez las była bardzo przyjemna, a w oddali na wzniesieniu widać było ceglaną wieżę. Droga powrotna była częściowo przez las i spory kawałek przez pustą, szeroką plażę. Muszę przyznać, że dźwiganie całego plecaka ze sprzętem przy tych widokach nie było aż tak uciążliwe :) jedynie lekko ucierpiał mój aparat, którego w moment pokryły pyłki z sosen. Po dotarciu do auta rozpoczęłam zabiegi pielęgnacyjne :) Ze względu na sporą ilość czasu potrzebną na dojazd i dotarcie do latarni, pozostała w tym dniu jeszcze jedna - Stilo. Pomalowana na trzy kolory stalowa wieża również postawiona została w lesie, ale dojście było już nieco krótsze niż do latarni Czołpino.
Na wieczór zajechaliśmy do Jastrzębiej Góry i tam już zostałam na kilka dni. Następnego dnia kolejne trzy latarnie - Hel, Jastarnia i Rozewie.

Jastarnia, Hel, Sopot
Najpierw pojechaliśmy na Hel, a w drodze powrotnej zaliczyłam kolejne. Z tej latarni rozciągał się piękny widok na morze, zatokę i półwysep. Latarni w Jastarni niestety się nie zwiedza, dokumentacja fotograficzna ograniczyła się tylko do widoku zza siatki. Pod wieczór odwiedziliśmy dość znaną i charakterystyczną latarnię w Rozewiu, w której mieści się również małe muzeum latarnictwa, a obok można zwiedzić starą maszynownię, która kiedyś zasilała i sterowała latarnią.
Kolejne dni nadawały się na wypoczynek na plaży. W Polsce podobno wszędzie lało, a w Jastrzębiej Górze nie dało się znaleźć chmurki :)
W przedostatni dzień wyruszyliśmy do Żarnowca zobaczyć elektrownię wodną (takie zboczenie zawodowe, że muszę :) ), a następnie spory dojazd do Krynicy Morskiej.

Nowy Port Gdańsk, Port Północny Gdańsk, Krynica Morska
Ten dzień był dość napięty, ponieważ musiałam przed wejściem na prom obskoczyć 4 latarnie. Po zwiedzeniu tej w Krynicy Morskiej zboczyliśmy na chwilkę do Jantaru, gdzie jako dziecko spędzałam wakacje. Ostatnim punktem wycieczki było Trójmiasto i trzy latarnie - dwie w Gdańsku, z czego jedna nie świeci (w Nowym Porcie) z powodu wybudowania zaraz obok nowoczesnej latarni w Porcie Północnym (jako jedyna posiada windę i się jej nie zwiedza), oraz jedna w Sopocie. Było już za późno żeby wchodzić na górę, wieczorem wypływał prom do Szwecji, który nad ranem dobił do brzegu, żeby potem w słoneczny dzień wrócić do Polski :)

Podziękowania dla Taty za organizację wycieczki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz