wtorek, 16 kwietnia 2013

Krople z dawnych lat

Gdy tak przeglądałam z ciekawości zdjęcia na dysku, które kilka lat temu robiłam aparatem kompaktowym, natrafiłam na bardzo ciekawe okazy. Ów aparat firmy Olympus, model mju 1010, mówiąc szczerze robił świetne zdjęcia makro. To muszę przyznać, a efekty niekiedy były bardzo zaskakujące, oczywiście pozytywnie.


Niepozorny listek na parapecie... Gdyby nie malutkie okienko odbijające się w wypukłej kropli, można by powiedzieć, że to poranna rosa na łące.


Malutkie szkło powiększające, które przybliża nam strukturę powierzchni liścia. Niby nic, takie maleństwo, a jakże niesamowite w swojej prostocie...
Zawsze staram się dostrzegać w fotografiach jakieś piękno, szczególnie w tych makro. Każdy element może opowiedzieć pewną historię. Jak łatwo zauważyć, historia tej kropli nie jest zbyt skomplikowana - wynik podlewania kwiatków. Nie jestem poetką ani humanistką, ale czasem inżynierski świat wzorów, w którym żyję na co dzień ulega pewnej wrażliwości. Jednak żeby wydobyć z kadru piękno, trzeba do niego nie tylko włożyć serce, ale i... rozum? Serce i rozum - znana nam i zgrana para :) Zrozumieć trzeba aparat, obiektyw i światło, które nas otacza. Jak widać na powyższych zdjęciach, nawet kompakt jest w stanie zrobić dobre zdjęcie z zachowaną głębią ostrości. Niestety nie wiem jakie są parametry techniczne zdjęć. Przypuszczam, że to jedyny post dotyczący mojego kompaktu, który niestety już nie działa. Stety, niestety... Gdyby działał do dziś, nie wiem czy pomyślałabym o lustrzance. Zostawmy przeszłość za sobą, wiosna się robi, plener wzywa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz